Troska o siebie

Korzystając z mądrości mojej grupy domowej, gdzie często propozycje tematów do wypowiedzi losujemy z „koszyczka” to pomyślałem, że to doskonałe narzędzie do dzielenia się swoim doświadczeniem ze zdrowienia na łamach blogu. Program Dwunastu Kroków pokazuje mi, że doświadczenia się zmieniają i życie jest procesem. Faktem natomiast jest to, że pod nieobecność zdrowienia, reaktywuję się choroba. Bardzo ważną sferą życia codziennego jest troska o siebie, aby życie nie było oparte wyłącznie na abstynencji. Dużo ostatnio w moim życiu zmian, jak to mawia mój Sponsor „w życiu jedyną stałą są zmiany„. A w miejsce, gdzie dochodzi do zmian to przeważnie niesie za sobą ładunek lęku, o to: jak to będzie? co to będzie? Dalej kaskadowo usypują się oczekiwania, przekonania, targowanie się własnym poczuciem wartości bądź po prostu lęk przed nieznanym. Przypomniało mi się w tym miejscu jak przed swoim pierwszym wypitym kieliszkiem wódki, swoją pierwszą kreską amfetaminy czy też moim pierwszym kontaktem z psychodelikami czułem ogromny lęk o swoje życie. Czy powstrzymało mnie to przed zażyciem? Jak widać nie.

Jako osoba czynnie uzależniona nie troszczyłem się o nikogo, a zwłaszcza o siebie. Bo trudno nazwać tą pozorną troskę o dostęp do narkotyków jako racjonalne dbanie swoje zdrowie psychiczne, fizyczne, duchowe czy umysłowe. Organizm dążył do homeostazy, a wysoki lot, zawsze kończył się głębokim dołem. Substancje były tylko iluzją ulgi, która tak naprawdę była obsesją, obłędem, destrukcją. Doskonale obrazuje ten schemat to ten krótki film o uzależnieniu:

Program i Wspólnota NA uczą mnie nazywać rzeczy po imieniu oraz mówić w swoim imieniu o własnych doświadczeniach. Tak samo definiując czym dla mnie jest choroba uzależniania, zadaję sobie pytanie czym dla mnie jest zdrowienie? Czy stosuję zasady duchowe we wszystkich sferach mojego życia? Czy utrzymuję relację ze swoją Siłą Wyższą? Czy kieruję się życzliwością i miłością wobec każdego napotkanego człowieka w tym również, czy jestem łagodny dla siebie? Ważne jest dla mnie nie zapominać o tym by służyć drugiemu człowiekowi, po prostu. To jest jak z pobudką rano, mogę ulec chwilowej przyjemności pospania sobie dłużej te trzy drzemki po pięć minut, ale znam to uczucie, gdy rano czuję, że przegrywam 0:3. Mimo to, takie właśnie jest życie, że bywa różnie, bywa trudno. Patrząc wstecz na lata czystości wydają się one czymś oczywistym dla mnie, ale tylko w chwili, gdy nie zapominam o tym, że nieraz najtrudniejszym dniem jest właśnie dzisiaj. Życie to proces wobec którego jestem bezsilny. Nie jestem bezsilny wobec swojego myślenia, chodzi mi tutaj o włączenie krytycyzmu i niedziałaniu automatycznie. Nie chodzi mi również o to by działać wyłącznie dla korzyści i uprzedmiotawiając relację. Zdrowe myślenie jest przeciwieństwem chorego myślenia. Biorę odpowiedzialność za to, że jestem autorem własnego życia, ale nie kieruję nim i ludźmi, których spotykam. Dokonuję decyzji, które często zaczynają się od myśli. Przykład poranku czy poleżeć, czy wstać. To jak pytanie czy zrobić formę tylko na lato, czy też może na lata? To jak z myciem zębów, wiem, że to jest troska o siebie, ale czy nie mieliście czasem tego chochlika w głowie (od jednego nieumycia zębów jeszcze nikt nie umarł), który czasem przejmuje kontrolę z poziomu myśli na zachowania? I nagle okazuje się, że cały weekend były nieumyte zęby i obracanie w żart lenistwa, że Japończycy mają fajnie – wstają i od razu idą w kimono. Tutaj pojawia się aspekt dobrej woli, która oznacza działanie. Pisałem o tym przy okazji opisywania trzech zasad zdrowienia. Troską o siebie jest oczywiście obrachunek osobisty i dbanie o HALT.

Celebrowanie chwil, w których czuję radość. Towarzystwo osób, których akceptuję w pełni i czuję się akceptowanym. Czynności, które wykonuję i sprawiają mi prawdziwą satysfakcję oraz powodują, że cały czas się rozwijam, poznaję siebie. Życie składa się z drobiazgów, okruchów, chwil. Wszystko na tym świecie jest dla mnie, lecz nic nie jest moje. Pewien przyjaciel podzielił się ze mną złotą myślą, którą często sobie afirmuję każdego poranku, zadając sobie pytanie, wobec czego mam dziś nadzieję. Tą myślą jest to, że „Bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagają”. Jeśli mam komuś nieść nadzieję i miłość to sam potrzebuję być pełnym nadziei i traktować się z miłością. W dekalogu zapisano „Nie zabijaj” – dotyczy to również mnie samego, a nie drugiego człowieka. Na Zlocie Radości Okręgu Południowego w ostatni weekend usłyszałem piękne zdanie, które również mi zapadło w pamięć, że bezwarunkowe – bez oczekiwań służenie drugiemu człowiekowi potrafi wyprać mój chory egocentryzm. Dlatego również Wam zostawiam tą nadzieję, którą sam dostaję, że to działa wyłącznie poprzez dzielenie się i patrzenie na drugiego człowieka z góry, wyłącznie wtedy, gdy podajemy mu dłoń, żeby wstał. Dbajcie o siebie, osobiście to bardzo dużo czasu zajęło mi, aby zrozumieć, że relacja z samym sobą jest miarą relacji z drugim człowiekiem. Relacja ze Sponsorem oraz Sponsorowanymi uczy mnie obecności w relacjach, a to przekłada mi się na wszystkie pozostałe sfery mojego życia. Program Dwunastu Kroków przyniósł mi wolność osobistą. A troska z definicji jest ciepłym określeniem oswojenia siebie samego i opieki nad sobą z dużą dawką miłości. Pamiętaj, że jesteś osobą, z którą spędzisz resztę życia! Tu i teraz, właśnie dzisiaj!

Obecnie czytam: Psychopaci są wśród nas – Robert D. Hare.

Jedna odpowiedź do „Troska o siebie”

  1. Awatar dwunasty

    Dziękuję Przyjacielu ❤️

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *