Horacy w swoich Satyrach zostawił nam piękną sentencję: łac. „est modus in rebus”, które możemy tłumaczyć we wszystkim zachowaj umiar bądź też – we wszystkim jest miara. Jednakże kilkaset lat przed Horacym padły ważne słowa filozofii, która jest matką wszystkich nauk. To słowa greckiego sofisty Protagorasa z Abdery, łac. „homo mensura omnium” – człowiek jest miarą wszystkiego.
Bardzo wziąłem do serca te słowa, które sprawiły na mnie ogromne wrażenie swoją mocą komunikowane poprzez prostotę przekazu. Sofiści znani byli z ostrej krytyki Platona, uprawiali sztukę zbijania argumentów – można powiedzieć erystykę. Ich relatywizm, że o fałszywości bądź prawdziwości zdania decyduje jednostkowy człowiek można również traktować za nurt mocno humanistyczny. W skrócie chodzi o definiowanie egocentryzmu i tego, że każdy człowiek inaczej postrzega świat. Przykładem był powiew wiatru, który dla jednej osoby był ciepłym wiatrem, a druga osoba odczuwała ten sam wiatr jako chłodny. Filozofia składa się tak naprawdę z odpowiedzi, dlatego na te same pytania otrzymujemy z różnych szkół – różne odpowiedzi. Mamy pytania: o świat, byt i jego początek; o człowieka i o tym kim jest; o Piękno; o Dobro; o Prawdę; o Boga; oraz pytanie o samo myślenie. Filozofia nauk buddyzmu stawia mi pytanie do refleksji o tym, że w jaki sposób mam panować nad sobą, moimi myślami, skoro nie potrafię panować nad tym co mówię? Czyż nie jest to bliskie odpowiedziom dawanym przez Zenona z Kition i jego stoików? Myślę, że znane Wam jest powiedzenie zachować stoicki spokój. O grzechach języka również popełnił piękny zapis w swoich listach Św. Jakub:
„Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie powinno, moi bracia.”
Po tym filozoficznym wstępnie postaram się gładko przejść do głównego wątku, który chciałem poruszyć – umiar. Jest to bardzo ważne pojęcie nie tylko w filozofii, antropologii, etyce i moralności. Chylę czoła również stoikom, których poglądy są bardzo bliskie filozofii, którą odnalazłem we Wspólnocie Anonimowych Narkomanów, a dokładnie w Programie Dwunastu Kroków. W czasie czynnego uzależnienia mogę napisać, że reprezentowałem hedonizm – czyli nastawienie na przyjmowanie przyjemności i to było głównym celem mojego postępowania. Jako osoba uzależniona nie znałem umiaru nie tylko w ilości i rodzajach zażywanych narkotyków. Brak umiaru oznacza dla mnie również brak hamulców, brak pokory, nad kontrola, władczość, zaborczość, automatyzm moich zachowań, które były destrukcyjne. Podsumowując mogę stwierdzić, że moje czynne uzależnienie było brakiem umiaru w autodestrukcji. Tak więc w pewnym momencie byłem również nihilistą negującym pojęcia grzechu, poczucia winy czy też wyrzutów sumienia. Przeciwieństwem braku umiaru jest dla mnie równowaga, wyciszenie, samoświadomość. Wdzięczny jestem za wszystkie doświadczenia, które mam w swoim bagażu życiowym i tego w jaki sposób spędzałem czas na huśtawce emocjonalnej. Nauczyło mnie to refleksyjności nad własnym życiem, nad życiem tu i teraz. Pułapką mojego życia było życie na autopilocie, bezrefleksyjność, a kolokwialnie pisząc – bezmyślność. Bezsilność i bezmyślność wydają mi się tutaj takie bliskie sobie. Z życia płynie ogromna nauka i tak oto Krok Czwarty pokazał mi jak często mój egocentryzm brał górę nad drugim człowiekiem i kierowałem się brakiem umiaru, aby brać tylko dla siebie. Brak umiaru idzie w parze z egocentryzmem jako główny rdzeń moich wad charakteru, którymi popełniałem błędy. Więcej o istocie moich błędów znajdziecie tutaj. Prawda, którą odkryłem w mądrości Dwunastu Kroków dała mi powiew świeżości poprzez stosowanie szczerości.
Celebrowanie życia, czystości i małych przyjemności jest sztuką dla mnie.
Często, jeśli coś mi nie służy to mi szkodzi. I odwrotnie, jeśli coś mi szkodzi to również mi nie służy. Dlaczego życie postrzegam jako nieustanną naukę? Dlatego, że cały czas obserwuję siebie, swoje zachowania w wielu sytuacjach, w których dokonuję jakiegoś wyboru, bądź decyzji. Życie, choroba, zdrowienie, śmierć to procesy. Tak, medycyna zajęła stanowisko w tej sprawie, że śmierć również jest procesem. Dlatego tak ważne jest zadbanie o siebie zawczasu. Tak jak nie przytyję z dnia na dzień 20 kg, tak też muszę się liczyć z tym, że nie zrzucę z siebie takiej wagi z dnia na dzień. Życie to praktyka, świetnym przykładem jest proces zdrowienia – mam na nie realny wpływ. Krok Dziesiąty jest potężnym narzędziem, który kładzie nacisk na samoświadomość czy przesadziłem, czy zaniedbałem, czy zachowałem umiar. Obsesje, kompulsje są naturalnym środowiskiem dla braku umiaru, jednak, dopóki są w mojej głowie to mogę wyregulować je w zdrowy sposób. Jeśli jednak przechodzę do działania to bardzo często działam destrukcyjnie i krzywdząco dla otoczenia i siebie również. Pozornie przesadzić również mogę z czymś co jest z początku dla mnie „zdrowe” i mi służy. Lubię posłużyć się tym stwierdzeniem, że:
Herbatę również można przesłodzić.
Tak więc zbierając doświadczenia, staram się nie popełniać tych samych błędów licząc na inny rezultat. Mniej więcej wiem co mi służy, co mi szkodzi. Mam świadomość, że mogę z czymś przesadzić. Mam również świadomość tego, że to o czym myślę jest ok. Ale mam realny wpływ poprzez działanie czy działam konstruktywnie czy destrukcyjnie. Dobry nastrój mogę sabotować np. brakiem pokory, pychą, zaniedbaniem, nieokazywaniem wdzięczności. Mogę również dbać o mój dobry nastrój właśnie pokorą, akceptacją, miłością, służbą itd. Program Dwunastu Kroków traktuję jako najwspanialszą podróż mojego życia, to Program na całe życie. Tak ważną rolę w moim życiu odgrywają intencje (myśli), które przekuwam w działanie. Poznając moje wady, również poznałem moje zalety, a zaangażowanie i wytrwałość ma realny wpływ na kształtowanie cnót: pokory, hojności, uczciwości, tolerancji, skromności, życzliwości, wstrzemięźliwości, umiarkowania, łagodności, pracowitości itd.
Wierzę, że wpis nie popełniłem monotonnie. Ciężko przybliżyć nieraz temat tak aktualny, a zarazem towarzyszący ludziom od wczesnych czasów. Gorąco zachęcam do refleksji nad umiarkowaniem, jest jedną z wielu cnót. Kiedyś ktoś mi powiedział, że cnoty są przeciwieństwem grzechu. Nie chcę tutaj osadzać moich refleksji w kanonie religijnym i odważę się powiedzieć programowo, że cnoty są przeciwieństwem błędów.
Obecnie czytam: Listy starego diabła do młodego – Clive Staples Lewis.
Dodaj komentarz