Bezsilność wobec choroby uzależnienia

Krok Pierwszy po raz drugi. Gdy kończyłem ostatnie pytanie Dwunastego Kroku, czułem dumę, radość, a nawet niedowierzanie. Udało się! Po ponad 3 latach, setkach godzin spędzonych nad zeszytem, rozmowach ze Sponsorem, pisaniu, czytaniu, chodzeniu na mitingi, na których starałem się zrozumieć, o co chodzi w tych dziwnych pytaniach… doszedłem do końca. I okazało się, że… nadal nie jestem doskonały! 

Otworzyła się przede mną kolejna perspektywa – świadomość moich ograniczeń jako osoby uzależnionej i jako człowieka po prostu. W tej perspektywie potrzebuję pracy na programie i zasad duchowych. Podejrzewam, że ta podróż nigdy się nie skończy. Nawet nie chcę już, żeby się kończyła. 

Więc po co mi po raz kolejny Pierwszy Krok? 

Po pierwsze, bezsilność wobec choroby uzależnienia, o której tak dużo się mówi na mitingach sięga u mnie dużo głębiej, niż samo zażywanie substancji psychoaktywnych. Niby wiedziałem to na głowę, ale… jak to z Krokami u mnie bywa, musiałem to jeszcze raz przeżyć, poczuć i doświadczyć.

Dalej szargały mną kompulsywne zachowania, szkodliwe dla mnie i mojego otoczenia, szczególnie wówczas, gdy zaniedbywałem zdrowienie. Dalej nie kierowałem własnym życiem, nie potrafiłem zaprzestać tych zachowań siłą własnej woli, nieraz tracąc szacunek do siebie. Byłem też rozczarowany – czy Program nie działa, skoro nadal moje życie momentami wygląda tak, jakbym zażywał, z tą różnicą, że narkotyki zastąpiłem jedzeniem, pornografią, seksem i sportem? Natrętne myśli o zażywaniu dawno zniknęły, ale nadal moje zachowanie kształtowane było przez uzależnienie.   

Praca na Programie daje mi większą świadomość mojej choroby, która jest bolesna, ale ten ból jest potrzebny. On mnie leczy. Odbiera mi komfort pozostawania w krzywdzących zachowaniach, a także pokazuje potrzebę dalszej pracy nad sobą.

Ponadto Pierwszy Krok pokazuje mi, czym jest bezsilność w ogóle – wobec ludzi, miejsc, wydarzeń, rzeczy, procesów… Jestem człowiekiem. Gdy jestem przemęczony, staję się nie do zniesienia. Gdy nie zadbam o regularne posiłki, odbija się to na moim samopoczuciu, a także na ludziach wokół mnie. Ciężko mi w takim stanie działać zgodnie z zasadami duchowymi. Jestem bezsilny wobec własnych wad. 

Nie wychodzę już na ring z narkotykami. Nie szwędam się po miejscach, gdzie kiedyś zażywałem, nie odzywam się do starych kumpli, którzy nie uszanowali mojej decyzji o zaprzestaniu zażywania. Nie piję piwa 0 procent, ani bezalkoholowego wina, nie wciągam tabaki. Ale też nie wystawiam się – w miarę możliwości – na długotrwały stres, zmęczenie, głód. To leży w mojej mocy, to mogę zrobić. 

Dalej prześladowały i prześladują mnie obsesje – jestem wobec nich bezsilny. Mogę próbować w nie nie wchodzić, mogę się nie wystawiać na działanie stresu i silnych emocji, ale czasem przejmują one nade mną kontrolę. Tak działa moja choroba – żeby nie być tu-i-teraz, bo tu-i-teraz coś mi doskwiera i nie pasuje, więc jestem tam-i-później lub wcześniej. Potrafię wikłać się w nieskończone łańcuchy myśli – co komuś odpowiem, jak on powie to, a wtedy będę musiał wytoczyć inny argument, żeby nie dać mu wygrać sporu. 

Próbowałem okiełznać moje wady, a część z nich została mi zabrana poprzez pracę na Szóstym i Siódmym Kroku. Ale nadal cześć z nich pozostała albo zmutowała w inne, podstępniejsze formy – byłem wobec nich bezsilny. Kiedyś myślałem, że wiem najlepiej, bo jestem najmądrzejszy, teraz – że przepracowałem Program. Kiedyś wybuchałem otwarcie złością na ludzi – teraz kończyło się tylko na sarkastycznych docinkach i złośliwościach. 

Wreszcie pozostaję bezsilny wobec wad innych ludzi, szczególnie tych bliskich. Krok Pierwszy pozwala mi spojrzeć na nie jako na coś poza moją kontrolą i choć mają one na mnie wpływ, to staram się już z nimi nie walczyć. Nie próbować zmieniać innych. Zwrócić się w stronę zasad duchowych, które mogę starać się stosować najlepiej, jak potrafię – co rzadko oznacza, że bardzo dobrze mi to wychodzi. Zwrócić się w stronę tego, co leży w mojej władzy, czyli kształtowaniu mojej postawy. Resztę mogę odpuścić, oddać Sile Wyższej, jakakolwiek by ona nie była. 

Kuba, zdrowiejący uzależniony.

Jedna odpowiedź do „Bezsilność wobec choroby uzależnienia”

  1. […] Michał, Marta, Romek, Bartosz, Lech, Wiktoria, Katarzyna, Łukasz, Piotr, Krzysztof, Gaba, Hania, Kuba, Dawid, Asia, Marcin, Michał, Kasia i wierzę, że nikogo nie pominąłem spośród Was, którzy […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *