Luksusowe problemy

Mój przyjaciel Piotr zwykł mawiać, że problemy, które ma teraz są w porównaniu do tych z czynnego uzależnienia wręcz luksusowe. Bardzo mi się spodobało to określenie i w pełni się z nim identyfikuję. Posiadając bagaż doświadczeń w zdrowieniu i zestaw narzędzi począwszy od uznania bezsilności, akceptacji i otwartości umysłu o czym pisałem w poprzednim wpisie. Świadomość tego, że z definicji problemu można wysnuć wniosek, że problem jest wtedy, gdy jest jakieś rozwiązanie. I tutaj wchodzi on, cały na czarno, czyli lęk. Warto w tym miejscu rozróżnić lęk od strachu. Strach jest emocją, która występuje u nas w wyniku realnego zagrożenia, jest pierwotną i wdrukowaną w nas od zarania dziejów. Lęk natomiast jest taką sumą wszystkich strachów, obaw, fobii, trosk, zmartwień, prób kontroli i bardzo często nierealnych oczekiwań i dysfunkcyjnych przekonań. Z góry zaznaczę, że te zarówno lęk i strach są potrzebne. Mogę jeszcze tutaj dodać, że lęk jest uczuciem czy też poczuciem, a z definicji uczucia różnią się od emocji tym, że dotyczą tego co już znamy i mamy na ten temat pewne wyobrażenie. Często można spotkać się z taką sugestią, aby odróżnić lęk od strachu. Coś realnego, zagrażającego życiu tu i teraz od lęku, że coś może się np. dopiero wydarzyć (prawdopodobnie w ogóle się nie wydarzy). Również w rozmowach z innymi uzależnionymi często pada pewne stwierdzenie o tzw. lęku przed lękiem. Nazwanie moich emocji po imieniu pozwoliło mi zrobić ogromny krok ku wolności osobistej, którą otrzymałem w realizacji Programu Dwunastu Kroków. Swój udział w tym również niezaprzeczalnie miały ukończone przeze mnie terapie uzależnień, ale wiecie tego jeśli raz się nauczyłem to się nie zapomina, jeśli tylko będę to regularnie ćwiczył. Duchowy fitness jak to zwykłem czasem mawiać, ponieważ o umysł i ciało raczej nie trzeba tłumaczyć jak dbać, ale o duchowość już tak. Spójrzmy prawdzie w oczy, czyli z odwagą spójrzmy w otchłań lęku.

„Rozwijaj siłę ducha by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności.”

Taką perełkę możemy przeczytać bądź usłyszeć w Dezyderacie. Myślę, że jest w punkt. Anonimowi Depresanci zwykli mówić o tych myślach „stinking thinking” jako śmierdzące i co można zrobić, aby przestać się nad nimi użalać. Anonimowi Alkoholicy pochylają się nad zastąpieniem chorego myślenia w zdrowe, a Anonimowi Narkomani o przywróceniu równowagi wewnętrznej. Oczywiście idea Dwunastu Kroków jest taka sama i robiąc ten krótki przegląd trzech różnych Wspólnot Dwunastokrokowych to tylko po to, aby zebrać to w całość doświadczenia i móc z nich czerpać na przyszłość. To, że zażywałem narkotyki było spowodowane tym, że nie byłem wystarczający dobry w emocje, w relacje, w życie. Dziś z perspektywy czasu myślę, że choroba uzależnienia to choroba emocji i relacji, czy też więzi, a raczej ich braku. W Programie zdałem sobie sprawę, że są trzy najistotniejsze relacje: z B/bogiem, drugim człowiekiem i samym sobą. Będąc w dobrych relacjach z samym sobą jest duże prawdopodobieństwo, że będę w dobrych relacjach z drugim człowiekiem. Miłość Siły Wyższej do mnie jest nieskończona i tutaj jest istotne to żebym to ja się na nią otworzył. Żeby mieć dobre relacje trzeba umieć nazywać swoje potrzeby, odróżnić realne oczekiwania od nierealnych, mieć kontakt z samym sobą (emocje). Zrozumieć, że te emocje mnie nie zabiją i są mi niezbędne do życia. Te wszystkie nieprzespane noce, te wszystkie wyobrażenia, które były kiedyś, ten bardzo silny egocentryzm ładnie spiął w całość Éric-Emmanuel Schmitt: „Kto powiedział, ze noc jest od spania? Nie, nie, proszę państwa, noc jest właśnie od niszczenia sobie życia. Od analiz tego, co było już i tak zanalizowane milion razy. Od wymyślania dialogów, na które i tak nigdy się nie odważymy. Noc jest od tworzenia wielkich planów, których i tak nie będziemy pamiętać rano. Noc jest od bólu głowy do mdłości, od wyśnionych miłości„. Osobiście bardzo się z tym identyfikuję, a sama twórczość tego autora również ma swoje odzwierciedlenie w arcyciekawym audiobooku (zwłaszcza pod względem tych trzech wspomnianych relacji) wydanym przez Raj Media: „Planeta ludzi. 12 kroków nie z tej ziemi – Ks. Marek Dziewiecki”. Dlatego spinając to wszystko całość i posiadając te wszystkie wspaniałe narzędzia, które sprawiają, że jestem otwarty a zarazem uważny to spotykające mnie „problemy” traktuję z ciekawością. To nie problemy sprawiają, że coś jest trudne, ale to emocje, które im towarzyszą. Przez większość swojego życia uciekałem od problemów, a dokładniej od przeżywania emocji z nimi związanymi w narkotyki. O prokrastynacji też już pisałem na blogu. Dużo mi też pomogło to co usłyszałem na mitingach, czyli to, że każdy człowiek ma swoje lęki, że zawsze w obliczu zmian jest lęk, a im ważniejsze zmiany w życiu ten lęk jest większy ponieważ, wiążę się z poczuciem odpowiedzialności i egocentrycznie chciałbym, żeby każdy mój wybór był trafny. Błądzić jest rzeczą ludzką, a najważniejsze jest nie popełniać tych samych błędów licząc na inny rezultat. Na moje problemy życiowe otrzymałem zasady duchowe, które staram się stosować we wszystkich sferach mojego życia i mogę stwierdzić, że staram się przejść przez życie godne, choć mogło się wydawać, że to życie przepełzam. Jestem wdzięczny, że aktywnie biorę udział w swoim życiu nie uciekając przed życiem ani przed śmiercią.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *