Poczucie spokoju i wolności to dla mnie najwyższy poziom szczęścia. Tak naprawdę każdy ma własną definicję na te trzy słowa, które chcąc nie chcąc mają wydźwięk pozytywny. Choć wiedza potoczna nam wpiera od najmłodszych lat życia, że człowiek ma tyle na ile się odważy. Tak też postaram się tutaj w tym wpisie przyjrzeć takiemu zjawisku jak ryzyko w zdrowieniu. Szczęście, spokój i wolność to postawa życiowa a nie coś co przychodzi do nas z zewnątrz. To prawda stara jak świat, którą możemy napotkać na każdym kroku w życiu codziennym. Z każdej strony wdziera się do naszego życia szeroko pojęty rozwój osobisty i w przeróżny sposób zapakowane to co tak bardzo w sobie wykorzeniliśmy. Poziom szczęścia uzależniany od posiadanych rzeczy nie zapewni nam bezpieczeństwa. Ilość wirtualnych znajomych, którzy wyślą nam w trudnej dla nas chwili emotikon „trzymaj się” nie jest dla nas wsparciem, a jedynie uspokaja ich sumienia. Nie wiem, czy człowiek jest z natury dobry czy zły. Mogę się odważyć i napisać, że jest egocentryczny. I to jest jak najbardziej ok, takie jest życie, że najwięcej czasu spędzamy sami ze sobą w relacji ja – ja. Kluczem jest to, żeby ceną naszej wolności nie było zniewolenie drugiego człowieka, bądź żeby drugi człowiek nie był dla nas całym światem. Życie jest sztuką, w której warto wyznaczyć sobie wartości, które będą w zgodzie z nami. Inaczej każde wykroczenie do nas wróci w poczuciu winy i wstydu, który będziemy starać się zagłuszyć. Podobno im dalej w las tym więcej drzew i w miarę zdobywania nowych doświadczeń można odnieść wrażenie, że człowiek tak naprawdę zdaje sobie sprawę z tego, że wie o tym, że nic nie wie. Wtedy wartością jest akceptacja, otwartość umysłu i działanie. Dużo sytuacji, które mnie otaczają to jest tak naprawdę proces, a ja jako osoba uzależniona, czyli taka, u której ustawienia fabryczne to spektrum zachowań, które występują u innych osób uzależnionych, a dopiero na to jest nakładka w postaci Programu Dwunastu Kroków. W zdrowieniu chodzi cały czas o samoaktualizację, działanie i poszukiwanie tego co sprawia nam radość i czujemy się spokojni podążając za wewnętrznym kompasem, którym są uczucia.
Czy w stwierdzeniu, że komuś została odebrana obsesja na punkcie zażywania i dzięki temu może spokojnie zacząć używać substancji w sposób rekreacyjny nie czujecie ironii? To jest wciąż zniewolenie i pułapka, którą również jest myślenie, że już do końca życia nie będę zażywać narkotyków i sam na siebie nakładam etykietkę wykluczonego czy wręcz coś w rodzaju niepełnosprawności społecznej. To są mechanizmy odbierające sens życia i nie mają nic wspólnego z poczuciem wolności. Kluczem do tego, aby poczuć się wolnym jest dla mnie akceptacja i umiejętność odpuszczania. Natura nie lubi próżni, a zmiany przynoszą ze sobą lęk, do wygodnego łatwo się przyzwyczaić i dlatego też tak ważną rolę odgrywają nawyki, praktyki i działanie. Teoria to jedno można być w niej mistrzem, ale jeśli nie przekłada się to w rzeczywiste zaangażowanie to ten Program nie jest realizowany. Najwięcej nauki przynosi mi obcowanie z drugim człowiekiem. Dobrym przykładem jest to, że nie znając kogoś już wyrabiamy sobie o nim opinię na podstawie tego co mogliśmy usłyszeć, zobaczyć czy też dowiedzieć się tak powstają etykiety, opinie i oczekiwania, a później idą często rozczarowania, urazy i zwątpienie w drugiego człowieka, bo okazał się inny niż taki, którego sobie wyobraziłem i się przygotowałem. Człowiek jest z natury egocentryczny i większość myśli jest w kategorii swojej woli. Wszak wolność i wola dla mnie wychodzą z jednej gałęzi życia. Czerpiąc z własnych doświadczeń decyduję o tym jakie działanie podejmuję bądź nie podejmuję. Stosowanie duchowego Programu oparte jest na wdrażaniu go w życie teraz, nie jutro czy na całe życie. To życie i wolność są teraz i mogę to nazwać moją definicją uważności. Niosąc posłanie do zakładów karnych zdarzyło mi się nieraz usłyszeć, że najcięższe pozbawienie wolności jest przez nas samych we własnych głowach – zamknięty umysł, lęk, lenistwo. Oczekiwania, przekonania, etykiety to też prosta droga do cierpienia, bo świat jest taki jaki jest i ja nim nie kieruję, czyli nie kieruję własnym życiem. Krok Drugi nie raz przyprawia o trudności, ponieważ wiele osób myli podejmowanie decyzji i dokonywanie wyborów z poczuciem zarządzania życiem swoim i innych. Choroba uzależnienia ma to do siebie, że każdy uzależniony chce być mistrzem świata, bogiem, kierownikiem czy prezesem w życiu. Lubię ten przykład, że jeśli kierujesz swoim życiem i wsiadasz do autobusu to wysadź kierowcę i sam prowadź. Krok Trzeci mówi o kierowaniu swoim życiem, czyli oddawaniem woli i życia w opiekę, a więc kieruję swoim życiem w ten sposób, że oddaje je w opiekę Siły Wyższej. A nie tylko wtedy, kiedy trwoga to do boga. Udział w życiu jest dobrowolny i z przykrością wielu uzależnionych zrezygnowało w udziale. Zdrowienie jest dla ambitnych i wymaga zaangażowania, ostatnio usłyszałem pewną opowieść, która bardzo mi się spodobała, bo świetnie to obrazuje. Autorem tej opowieści było dziecko, które powiedziało, że uzależnienie to jest jeden z kawałków pizzy, która jest życiem. Prócz tego jest policzmy, siedem innych. Ten wspomniany jeden, który został zjedzony sprawił, że kolejne to tylko kawałki, które zostały. Żeby pizza była na nowo cała potrzebujemy wypełnić tą przestrzeń tego jednego kawałka, który zjedliśmy wraz z zębami (o zębach to już dodałem od siebie teraz). Dla mnie to jest proste i trafne, a najprostsze słowa są dla mnie nieraz najbardziej czytelne. Zdrowienie jest dobrowolne, działanie na rzecz drugiego człowieka jest dobrowolne, dbanie o siebie jest dobrowolne, ćpanie jest dobrowolne, korzystanie z wad i zasad duchowych jest dobrowolne. Ty wybierasz i kształtujesz swoją postawę życiową, możesz być człowiekiem z zasadami i takim, którego jak spotkasz w życiu to chętnie byś podał sobie dłoń w geście szacunku. A w słowie spiritual nie bez znaczenia jest ta część ritual. O relacje również trzeba dbać, a nie tylko liczyć, że druga osoba o nią zadba. Wszystko wymaga podejmowania działania, ale wszystko jest dobrowolne, choć próbują kierować naszym życiem popędy, obsesje, chciejstwa, próżność, wygoda i złudne poczucie lekkiego życia. Przerwałeś obłęd zażywania narkotyków, a potykasz się o kamień. Życzę Tobie zdobywania się na odwagę i korzystanie z zasad duchowych niezłomności oraz dyscypliny.
Stanisław Barańczak, Jeżeli porcelana, to wyłącznie taka
Jeżeli porcelana, to wyłącznie taka,
której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu;
jeżeli fotel, to niezbyt wygodny, tak aby
nie było przykro podnieść się i odejść;
jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce,
jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci,
jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć,
kiedy nadejdzie czas następnej przeprowadzki
na inną ulicę, kontynent, etap dziejowy
lub świat:
kto ci powiedział, że wolno ci się przyzwyczajać?
kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?
Dodaj komentarz