Te dwa słowa, które czasem brzmią najzwyczajniej jak synonimy. Czyż jest przyszłość bez lęku i czy lęk nie dotyczy czegoś, co ma się zdarzyć nawet w niedalekiej przyszłości chociażby za chwilę? Skąd się to bierze i dlaczego pozbawia to nie tylko osoby uzależnione tak dużo energii w codziennym życiu? Wszak, ktoś mądry mi kiedyś powiedział, że „im więcej myślisz o przyszłości tym mniej Ci jej pozostaje”. Dziś wiem, że lęk o przyszłość wiąże się z tym co jako uzależniony lubiłem najbardziej – czyli poczucie kontroli i złudne poczucie umiejętnego kierowania moim życiem oraz że to ja ustalam zasady tego zjawiska jakim jest moje życie. Mało tego, nieraz zdarzało się, że układałem życie innym, a nawet kierowałem ich życiem! Doskonale wiem dzięki Programowi Dwunastu Kroków, że owszem podejmuję decyzję, ale to co mnie jutro spotka jest tajemnicą, jutrem – niespodzianką. Jestem bezsilny wobec przeszłości jak i przyszłości. Nie mam tutaj na myśli tego, żeby unosić się jak liść na wietrze bądź który spadł i unosi się na rzece z prądem, ale to trochę jakbym prowadził auto, a nie mam totalnie wpływu na zdarzenia losowe, które mogą się wydarzyć po drodze, a mogę wyłącznie stosować zasadę ograniczonego zaufania wobec innych kierowców. Mogę również wyruszyć w drogę z zapasem czasowy – „na wszelki wypadek” i „na wszelki przypadek”. Czyż nie zdarzyło się Wam nieraz wyjść znacznie przed czasem, bo *coś*? Czy nie tłumaczyliście nieraz swojego spóźnienia tym, że *coś* się zdarzyło po drodze? Bądź, że plany uległy zmianie i dziś niestety nie mogę się zobaczyć z Tobą, ponieważ *coś* mi wypadło? To jest tak oczywiste, że aż głupio mi nieraz przyznać się do tego, że tak po prostu jest.
W porannych medytacjach, które sobie czytam co rano, a są to: Właśnie dzisiaj. Codzienne medytacje dla zdrowiejących uzależnionych oraz Stoicyzm na każdy dzień roku. Skąd ta druga pozycja? A stąd, że tytułem tego, że uważam za bliskie sobie te dwie filozofie z których czerpię dzięki otwartości umysłu bardzo dużo, ale to wyłącznie moje zdanie, a nie zdanie Wspólnoty Anonimowych Narkomanów. Wracając do tematu porannych medytacji to w tej drugiej pozycji mamy zapis o tym, że Marek Aureliusz napisał w Przemyśleniach, że „Jeśli widziałeś teraźniejszość, widziałeś wszystkie rzeczy – od niepamiętnych czasów aż po całą wieczność. Wszystko bowiem, co się wydarza, jest powiązane i takie samo”. Czyż to nie jest w punkt na temat lęku o przyszłość? Czy zastanawialiście się kiedyś, że bardzo wiele wyjątkowych wydarzeń w historii ludzkości Was po prostu ominęło? W przyszłość patrzymy jak w nieznane, choć nieraz z utęsknieniem, że ktoś może nie dożyć takich bądź innych czasów. Ale czy spotkałeś kogoś kto ubolewał nad swoim losem, że nie dane mu było żyć w dawnych czasach i całe swoje życie tu i teraz poświęca na myślenie o tym: jakby to było, gdyby wziął udział np. w Bitwie pod Grunwaldem? Czy możemy to nazwać lękiem o przeszłość? Wszak nie mamy kontroli nad tym co się już kiedyś wydarzyło w znaczeniu takim, że możemy coś jeszcze zmienić w obliczu faktów. Wiadomo, że przeszłości zmienić nie możemy, a przyszłości nie znamy, ale mamy realny wpływ na to jaki wydźwięk ma przeszłość dziś (np. zadośćuczynienie, wybaczenie, pogodzenie się, akceptacja oraz w drugą stronę szerokie spektrum mechanizmów iluzji i zaprzeczeń); oraz na to jak przyjmiemy przyszłość (np. z odwagą, nadzieją, akceptacją, gotowością, pokorą czy też z lękiem, nieufnością, marzeniowym myśleniem i nierealnymi oczekiwaniami). Przeszłość to teraźniejszość, która już była, a przyszłość to teraźniejszość, która może dopiero być. Nie chcę tutaj oczywiście zachęcać do działania pod wpływem impulsu, że dziś jest ostatni dzień Waszego życia i możecie zrobić wszystko bez żadnych konsekwencji, gdyż nie umniejszam planom, celom, obranym drogom, podjętym decyzjom, spełnianym marzeniom. Tylko dla mnie to jest wszystko jak praca na Programie Dwunastu Kroków, łączenie kropek. Realizowanie punkcików po kolei dopuszczając również zasadę elastyczności i świadomość, że plany mogą ulec zmianie.
Przyszłość to właśnie dzisiaj, które może się wydarzyć, ale wcale nie musi. To co się liczy to tu i teraz. Można patrzeć i myśleć o pokonywaniu wysokich gór, jednocześnie potykając się w tym czasie o kamień. Ważne jest dla mnie oddzielenie nierealnych oczekiwań, przekonań, oczekiwań od faktów, determinacji i niezłomności w swoim dążeniu do stawiania fundamentów pod dzień jutrzejszy. Ostatnio przyjaciel podzielił się ze mną swoją odpowiedzią na pytanie: czym jest życie? Odpowiedział mi, że „życie to główna przyczyna śmierci”. Bardzo mi to zapadło w pamięć, dokładnie tak samo, jak to, że oczekiwania są główną przyczyną bólu i cierpienia. Bo zwyczajnie nie jestem bogiem, głównym reżyserem całego świata. Jestem pokornym ziarenkiem piasku, który na swój sposób jest wyjątkowy, a na swój sposób taki sam jak pozostałe. Mój Sponsor powtarza mi, że jedyną pewną rzeczą w życiu są zmiany. Jeśli są zmiany to współtowarzyszy im lęk, ponieważ ja jako człowiek się udomowiłem (takie piękne określenie ostatnio usłyszałem na bycie wygodnickim). Wobec lęku o przyszłość istotą jest dla mnie uznanie bezsilności wobec niej – Krok Pierwszy, przekucie lęku w nadzieję – Krok Drugi, oraz uwierzenie, że to co robię ma sens i podtrzymuję radość mojego życia oraz że szczęście, które jest postawą życiową, a nie rzeczą nabytą osiągnęło najwyższy poziom czyli – spokój – pogodę ducha. Jeśli pojawia się lęk w moim życiu o przyszłość to też często wiążę się to z rozluźnieniem relacji z Siłą Wyższą oraz niechęcią do powierzenia mojego życia i mojej woli w jej opiekę. Takie złamanie Kroku Drugiego, uznając, że ja sam znajdę sobie i utoruję drogę do przywrócenia równowagi wewnętrznej. Licho nie śpi, a Program Dwunastu Kroków jest na całe życie, a nie na raz. Tak samo jak choroba uzależnienia jest na całe życie i świadomość, że nie potrafię kontrolowanie zażywać narkotyków, tak samo potrzebuję zrozumieć, że stosowanie zasad duchowych polega na ich stosowaniu, powtarzaniu, budowania zdrowych nawyków i budowaniu poczucia własnej wartości. Relacja z Siłą Wyższą jest dla mnie taką oazą spokoju. Jak to praktykuję? Czy przebywaliście kiedyś z kimś na spacerze (wspólnym spacerze) na którym się przez jakiś czas nie odzywaliście do siebie? To jest to poczucie, że idziesz, ale nie jesteś samotny. Tak samo przekłada mi się na relację z Siłą Wyższą, choć nie raz jestem sam pośród trudności życiowych, to przypominam sobie, że to Siła Niższa próbuje mi wmówić, że jestem sam. To moja decyzja czy wyciągam rękę do Siły Wyższej jakkolwiek ją rozumiem i czy otwieram się na to poczucie bycia pod Jej opieką. Często w obliczu różnych niezrozumiałych dla mnie sytuacji, które uważam, że całkowicie na nie zasługuję wobec mojego zaangażowania w zdrowienie – łapię się na tym i zadaje sobie pytanie, co w tej sytuacji Siła Wyższa chce mi pokazać, gdyż każda sytuacja mnie spotyka po coś. To tak jak w szachach czasem trzeba poświęcić pionka by wygrać partię, małe szczęście w obliczu dużego szczęścia. Czym dla mnie jest życie? Życie dla mnie jest decyzją, którą warto podjąć. Brak podjęcia decyzji również jest decyzją.
Obecnie czytam: U źródeł – Anthony de Mello.
Dodaj komentarz