Proces

“Proces powstawania tych wersów jest jak operacja NA otwartym sercu” śpiewa w utworze O.P.Racja Obywatel MC. Także chcę się podzielić z Wami procesem ze swojego zdrowienia. Procesem ze swojego życia i drogi, którą kroczę, której się nie obawiam, wręcz fascynuje mnie ona. Bardzo długo nie dzieliłem się niczym na blogu, nie było we mnie na to wewnętrznej potrzeby, ale radość, jaką w sobie teraz czuje pisząc to, jest ogromna, że ta potrzeba się pojawiła. Tak wiele w moim życiu się dzieje, tyle procesów, że postanowiłem, choć częścią się podzielić. Radość ze zdrowienia, wdzięczność za czystość, która przynosi mi tyle wspaniałych chwil, które mogę przeżywać.

Wspólnota Anonimowych Narkomanów oferuje wspaniałe narzędzia, które działają, ale…. No właśnie, to, ale to chęć uczestnictwa w czymś jeszcze, poznawania i przeżywania świata, którego nie chcę szufladkować tylko do swojego uzależnienia, choć potrzebuje jasno podkreślić, że dzięki Pierwszemu Krokowi mogłem to przyznać i poczuć jak nigdy wcześniej to, że moje życie stało się niekierowalne i że jestem uzależniony.

Będąc uczestnikiem męskich warsztatów usłyszałem, wspaniałą frazę dotyczącą lęku. Zrób to bojąc się. Uznaj swój strach, zaakceptuj go. Gdy to usłyszałem, skojarzyła mi się modlitwa o Pogodę Ducha i występująca w niej odwaga. Czując lęk związany z wyobrażeniem tego, co przede mną, mam kolejne narzędzie, które mogę szybko zastosować, przyznając się przed sobą, że się boję, ale jednocześnie przywołuje odwagę do zrobienia tego pomimo lęku. Dzisiaj rano zadzwonił do mnie przyjaciel, rozmawialiśmy o mojej sytuacji i relacjach z dziećmi, podzielił się ze mną, swoim doświadczeniem jak on odbył te wszystkie trudne rozmowy ze swoimi dziećmi i zapytał mnie czy ja także w podobny sposób okazałem pokorę i wykazałem chęć poprawy. Nie wiem czy w podobny sposób, odpowiedziałem, ale spróbuje to zrobić tak jak Ty, powiedziałem. Gdy podjąłem decyzję, że to zrobię, pojawił się strach i przeszyła mnie fala lęku ściskając mi gardło i kurcząc klatkę piersiową. Powiedziałem do siebie, że zrobię to bojąc się, bo przecież, emocje nie zabijają, w przeciwieństwie do narkotyków.

Sposób wyrażania złości, to kolejny temat w tym wpisie. Wyrażanie złości miałem spaczone, teraz o tym wiem, widząc to u innych, jak oni sobie z tym radzą. Moje przekonanie na ten temat było takie, że krzyczałem, gestykulowałem, byłem spięty i gotowy do walki, mówiąc dosłownie. Wyrażam złość tak jak umiałem, tak jak wyrażali ją moi rodzice i ludzie, którzy mnie otaczali w szkole na podwórku, na imprezach. To była norma, wkurw, na kogoś lub na coś i eksplozja, niczym, wulkan tryskający lawą. Te dodatkowe emocje, jakie przy złości mi towarzyszyły, dolewały tylko oliwy do ognia. Aż tu nagle BOOM!!! Ktoś wyraża złość do mnie, a zaznaczę, że miał ku temu powód, nie spina się, nie krzyczy, nie bluzga, mówi spokojnym tonem, co moje zachowanie w nim zrobiło. Ja obserwując go, czuję i widzę, że się złości. Czekałem, kiedy wybuchnie, kiedy wzbierający we mnie wulkan upuści się z jego ust. Mógłbym powiedzieć, że mnie rozczarował, ale nie jestem pełen podziwu. Normalnie szok! Mówię sobie, ale jak to, to tak można? 

Okazuje się, że można wyrażać swoją złość nie krzywdząc drugiego człowieka. Dziękuje za to doświadczenie, będę starał praktykować się z całych sił. Teraz wiem, że, że mogę wyrażać swoje emocje nie zażywając narkotyków, że złość może być emocją, która wiele mnie nauczy. 

Kolejny proces, to postrzeganie życia. Czym jest moje życie, jakie jest? Czego ja chcę od życia i czego życie chce ode mnie? 

Biorąc udział w psychodramie na ten temat, koleżanka przez pewien czas była moim życiem, a potem ja byłem jej życiem. 

Doświadczenie to pokazało mi, że życie jest nieprzewidywalne, niekierowalne i nie mam na nie, żadnego wpływu. Jedyne, co mogę zrobić to zaakceptować je, takim, jakie ono jest. Tutaj Krok Drugi i Krok Trzeci w NAszym programie widać jak na dłoni. Moje życie (grane przez wspomnianą koleżankę) pytało mnie, czego ja chcę, gdy ja mówiłem ono (ona) i tak robiło według własnego uznania, dzięki temu mogłem zobaczyć, że życie swoje, a ja swoje. Nie ma sensu kopać się z życiem, sens jest żyć z nim w harmonii, słuchać siebie i własnej intuicji. Okazało się w tym doświadczeniu, że moje życie jest spontaniczne, energiczne, ciekawe świata a co najważniejsze, to, że jest ciekawe samego mnie. Mając możliwość spojrzeć na moje własne życie oczami drugiego człowieka, dostać od niego informację zwrotną było naprawdę cennym doświadczeniem. 

Mimo, że utknąłem pośrodku Kroku Czwartego już na kilka miesięcy, to właśnie doświadczam, że to utknięcie jest także po coś, nie przyspieszam tego na siłę, nie chce się przypodobać Sponsorowi, robię to za zgodą i akceptacją samego siebie. Praca, jaką do tej pory włożyłem w napisanie Programu właśnie oddała mi w postaci tej akceptacji i głębszego zrozumienia siebie. Chcę zaznaczyć, że ta akceptacja także rodziła się w ogromnych bólach, że były momenty, w których robienie gruntownego obrachunku przerastało mnie. Dzięki Sile Wyższej i miłości, jaką otrzymuje od Sponsora nie przerosło mnie. 

Moja podróż trwa nadal, cały czas mam radość, że jestem świadomym uczestnikiem swojego życia, zachodzących w nim procesów, które czasem są trudne, a czasem łatwe, czasem radosne a czasem smutne, bo takie jest moje życie. Kocham cię czyste życie! 

Romek, zdrowiejący uzależniony. 🍀

Jedna odpowiedź do „Proces”

  1. Awatar Anya

    Piękny post z serca – trzymam kciuki za Twoje ozdrowienie i Twoje piękne życie ❤️

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *