Siła większa od nas samych

Mam na imię Lech i jestem uzależniony,

to, że Bóg jest ważny wiedziałem od dziecka, naśladując rodziców. Chciałem w to wierzyć, bo tak było mi łatwiej zaakceptować powtarzalne rytuały religijne. Z czasem sam bez przymusu praktykowałem, uważając to za formę buntu. Większość znajomych z bloku, klasy tego nie robiła.  Choć z drugiej strony moja rodzina też nie była kalką społecznych wzorców. Z biegiem czasu zaczęło mi ciążyć to nieustające poczucie winy, gdy „grzeszyłem”. 

Moja nieumiejętność dostosowania się i buntownicza natura pchała mnie w stronę ryzykownych zachowań. Poczucie odrzucenia i wyobcowanie w grupie zachęcało do szukania własnej drogi. Na przestrzeni lat, będąc w czynnym uzależnieniu i podejmując leczenie duszy w chrześcijańskiej wspólnocie, myślałem, że naprawię swoje winy „marnotrawny syn wróci do łask ojca”. Jednak, zgłębiając tajniki religijne, odkryłem jedynie schematy i dyscyplinę pozbawione miłości, zrozumienia (empatii).

Później przyszedł czas całkowitej negacji istnienia czegokolwiek, poza tym co namacalne (materialne). Próbowałem żyć bez wiary, polegając jedynie na sobie i własnych możliwościach. Odnosiłem wiele sukcesów w rozwoju osobistym i społecznym.

Dużo energii poświęcałem na wyeliminowanie zakorzenionych przywar religijnych. Towarzyszący mi gniew sprzyjał rozwojowi mojej choroby a egocentryzm izolował mnie od ludzi i świata. Ciągła chęć karmienia się małymi i większymi sukcesami przyjęła formę obsesji. To była prosta droga nawrotu i w konsekwencji regularnego zażywania.

Kolejne podnoszenie się po upadku wymagało ode mnie analizy błędów jakie popełniłem. Najważniejszy to nadmierna wiara we własne możliwości i brak akceptacji tego, na co nie mam wpływu. Przychodząc do Wspólnoty NA, miałem jasno określony cel, poza chęcią zaprzestania zażywania oczywiście, rozwój duchowy. (Anonimowi Narkomani są Wspólnotą duchową nie religijną, czyli inaczej niż wyżej wspomniana wspólnota chrześcijańska)

Krok Drugi pisałem trzy razy na przestrzeni 6 lat. Musiałem zmierzyć się z własnymi błędnymi przekonaniami, urazami aż do prawdziwego poddania się. Dopiero teraz czuję podkreślę CZUJĘ, że w coś wierzę. Intelektualnie „na głowę” wiedziałem od początku. Potrzebowałem czasu i kilku upadków, żeby zdefiniować wiarę jako siłę a nie słabość.

Na ten moment mam nadzieję, że idąc tą drogą odnajdę równowagę i zdefiniuję Siłę Wyższą. W tym momencie na pewno mam przekonanie, że to co mnie spotyka, dzieje się w jakimś celu. Nie karze, nie nagradza. Idę dalej mocniejszy o wiarę, której tak bardzo się bałem, uważając za coś ogłupiającego i osłabiającego.

Pogody Ducha    

One thought on “Siła większa od nas samych

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: