Z definicji słownikowej możemy wyczytać, że „wdzięczny” to: 1. «mający serdeczne uczucia dla swego dobroczyńcy, pragnący podziękować i odwzajemnić się za doznane dobro» 2. «pełen wdzięku» 3. «przynoszący dobre wyniki, zadowolenie» 4. «o słuchaczach, widzach: żywo na coś reagujący».
Z doświadczenia wdzięczność mogę określić jako postawę życiową – składową postawy życiowej jaką jest miłość do drugiego człowieka i otaczającego mnie świata. Wdzięczność mogę również zdefiniować jako składową czynnego zdrowienia w relacji z Siłą Wyższą, która nie przestaje mi dostarczać sytuacji, które dzieją się po coś w moim życiu i służą mi do tego, aby podejmować te decyzję, które sprawiają, że czuję się godnie. To z kolei przybliża mnie do Siły Wyższej i zacieśnia z nią moją relację, kiedy czuję się godnym i wdzięcznym. Słyszałem doświadczenie jednej osoby, która nie potrafiła zrozumieć, że dla kogoś choroba uzależnienia może być łaską, za którą była wdzięczna. Dlatego uważam, że są dwie opcje: pierwsza to oczekiwania i cierpienie z powodu ich nierealności i tego, że jedynym pewnym w życiu jest niepewność. Druga opcja to traktowanie życia z wdzięcznością i dbanie o swoją pogodę ducha w oparciu o wyciszenie. Na każdą sytuację można spojrzeć z różnych stron, ilu ludzi tyle opinii. To jak z tą przypowieścią o ślepcach i słoniu, którego dotykali, a każdy z nich dotykał innej części słonia przez co i każdy z nich inaczej definiował czym jest słoń.

Jakiś czas temu w rozmowie ze Sponsorem usłyszałem w temacie otwartości umysłu i duchowości, że to nie ważne czy poszerzanie swojej wiedzy, poglądów, doznań w sferze duchowej skutkuje otwarciem mojego umysłu czy to otwarty umysł sprawił, że z tych doświadczeń mogłem skorzystać. To jak z pytaniem co było pierwsze jajko czy kura. Ilu ludzi tyle opinii. To czym nazywam swoją wdzięczność, za co jestem wdzięczny jest wyjątkowo moje tu i teraz. Listy wdzięczności różnią się od siebie i z czasem przechodzą od ogółów do szczegółów. Poczucie i postawa wdzięczności bardzo dla mnie łączy się z poczuciem sensu. Kiedy wejdę w umartwianie i zamartwianie to sam się pozbawiam energii życiowej. Jak to mówił mój dobry znajomy, że kiedy się położysz to ziemia zacznie Cię wciągać. A później trudno jest się dać porwać zmianom, które w życiu są i to jest fakt. Wiara w to, że życie ma sens, że to życie po prostu bądź aż – jest. Sam ten fakt napawa mnie wdzięcznością. Wdzięczność i afirmacja wokół niej znana jest ludzkości od zarania dziejów, a skoro jest praktykowana to musi oznaczać, że coś w niej jest. Przejawia się ona również w obrachunkach moralnych, podsumowaniach dnia, szukaniu tego co mnie ciągnie w górę nie dół. Trafnym tutaj też może być szukanie głębi chociażby w spojrzeniu na porażki jak na szczeble sukcesu bądź kryzysy, które w akcie desperacji doprowadziły nas do wzrostu i rozwoju duchowego, życiowego. Życie jest próbą, którą warto podejmować, ponieważ przynosi duchowe pokarmy. Jeśli dusza jest zaspokojona to wszystko inne również przyjdzie w odpowiednim czasie. Bo cóż nam po szczęściu, którego nie potrafimy docenić? Wszak każde prawdziwe szczęście, dar, łaskę potraktujemy nieodpowiednio. Nauczyć cieszyć się z małych rzeczy jest sztuką, wtedy dopiero będziemy umieć docenić te wypracowane często przez lata. Diamenty też trzeba doszlifowywać, samo się nic nie zrobi. Samo się nie ćpało i samo się nie zdrowieje.
Wdzięczny jestem za Wspólnotę Anonimowych Narkomanów, a idąc dalej tym sznureczkiem w kłębku wdzięczności mogę powiedzieć, że wdzięczny jestem za to co Siła Wyższa mi podsunęła w życiu, a mianowicie wolną wolę, która doprowadziła mnie do krawędzi tylko po to by móc się od niej odbić i dostrzec to co w życiu jest naprawdę ważne. Nie są to pieniądze, dobra materialne, prestiż, bo to też uzależnia i to bardzo mocno. Sztuką jest nauczyć się żyć będąc nikim to procentuje do tego, żeby być kimś i doceniać to co się ma. Wdzięczny jestem ogromnie za moich przyjaciół z którymi spędziłem fantastyczny weekend na Podhalu, obcowanie z ludźmi, z przyrodą, z górami uczy mnie być tu i teraz. Możliwość uczestniczenia w mitingu na wyjeździe, dzięki ludziom, którzy ten miting prowadzą i są otwarci na każdego, który chce w nim uczestniczyć. Zasady duchowe wdzięczności i przyjaźni są ze sobą nierozerwalnie połączone. Nie martwić się o jutro, wszak ono samo się o siebie zatroszczy. Szacunek do samego siebie jest fundamentem budowania wdzięczności cegiełka po cegiełce. Każda praca nad sobą uszlachetnia, zwłaszcza ta, której nie widzą inni. Być wdzięcznym to znaczy być zwycięzcą, a przeciwieństwem tego jest być narzekającym, ciągle niezadowolonym, cierpiącym, ciągle oczekującym, czyż nie kojarzy się to Wam z czynnym uzależnieniem? Kroki przynoszą wolność osobistą, duchową, kompleksową. Wdzięczność jest pokarmem ducha, a postawa wdzięczności przyciąga i bywa zaraźliwa tak jak przebudzenia duchowe!