Prokrastynacja

Co oznacza to słowo? Poczekaj, później Ci wytłumaczę – uważam, że to jest dobrą definicją prosto z życia wziętą. Było ostatnio o śmierci, dziś napiszę o czasie. No właśnie dziś napiszę, a dziś to przeczytasz, plus jeszcze po drodze jedno dziś, w którym to opublikuję. Dla kogoś, kto natrafi na ten blog to dziś może być np. za rok. Dlaczego tak ważne jest dla mnie w życiu czerpanie mądrości z właśnie dzisiaj, właśnie teraz? Ano dlatego, że czas może działać na moją korzyść bądź może mi szkodzić – kwestia mojej postawy wobec niego. Polecę klasykiem pisząc, że jestem wobec czasu bezsilny, ale nie bezradny. Mogę być jego więźniem albo mogę zaakceptować to, że po prostu jest i ważne jest to co robię teraz i w najbliższym czasie. Bardzo lubię to powiedzenie, że im więcej myślę o przyszłości tym mniej mi jej zostaje. Zastanawialiście się kiedyś jak się czujecie z tym, że swoje życie przekładacie na jutro? A czas wolny, czy też nie planujecie skrzętnie długiej listy (zwłaszcza rzeczy, które od dawna chcieliście zrobić i nigdy nie mieliście na to czasu?) co trzeba zrobić, żeby nazwać ten czas udanym? Pandemia myślę, że świetnie zweryfikowała ten czas i pamiętam jak z utęsknieniem myślałem o tych wszystkich rzeczach, aktywnościach, form spędzania czasu które mi zabrano (a tak naprawdę wcale tak często z nich nie korzystałem np. teatr). Pomogło mi jak kiedyś ktoś bliski powiedział mi wprost: „szanuj swój czas”. Dziś wiem, że umiejętność zarządzania swoim czasem jest bardzo cennym talentem w zdrowieniu. Bardzo ściśle łączy się to z poczuciem szczęścia, bezpieczeństwa i pogody ducha.

Sztywne ramy, ograniczenia czasowe, traktowanie chwil jako „poświęcenie” swojego czasu. Wiadomo, że w obiegu mamy sporo określeń do tego, co można zrobić z czasem: stracić, zmarnować, zyskać, ukraść, grać na czas, czas to pieniądz i jeszcze wiele innych określeń. W ten sposób takie zjawisko jak czas nakłada na nas wielką odpowiedzialność za jego spożytkowanie. Czyż to nie jest głupie? Według mnie to zabija spontaniczność tak ważną w zdrowieniu. Oczywiście mówię tutaj o swoim spojrzeniu właśnie dzisiaj, z perspektywy kilku lat czystości, podczas gdy wstecz napisałbym, że najistotniejsze jest dla mnie mieć zaplanowany dzień od dechy do dechy, dzień po dniu, żeby wyrobić w sobie zdrowieniowe nawyki, które będą przeciwważyć tym nawykom z czynnego uzależnienia. Ważne jest zorganizować sobie czas na zdrowienie. Czym jest zdrowienie? No to przede wszystkim uczciwość, pokora, odwaga, niezłomność. Ostatnio w rozmowie ze Sponsorem padło ciekawe określenie, że zdrowieję tak jak najmniej zdrowieję w którejś ze sfer mojego życia. Czyli moje zdrowienie wygląda tak jak najsłabsze ogniwo. Bardzo mi to zapadło do serca i w pełni się w tym zgadzam. Przyjaciel z Wrocławia na Zlocie Południowym powiedział, że nie zna nikogo, kto będąc zaangażowanym w cztery filary zdrowienia zboczył z tej ścieżki życia. Podpisuję się pod tym, bo mam doświadczenie, w którym pokazywałem swoje zdrowienie i czego to nie robię, a tak naprawdę największe nieuczciwości zawsze powstają wobec samego siebie. Program Dwunastu Kroków Anonimowych Narkomanów sprawił, że zacząłem brać odpowiedzialność za moje życie, za decyzję, które podejmuję, za to czy jestem zaangażowany, czy też funkcjonuję jak lis w kurniku licząc na drapane i że się prześlizgam, bądź w cudowny sposób wyzdrowieję. Biorę odpowiedzialność za to, że nie żyję marzeniami o tym, że kiedyś będę mógł się bez konsekwencji naćpać. To wszystko to jest kwestia podejścia i hartowania swojej postawy skupiając się na tym co mam – czyli na właśnie dzisiaj, właśnie teraz. Nie słowa, a czyny świadczą o człowieku. Mogę naobiecywać, że czego ja nie zrobię i na kiedy, ale w głębi duszy mam świadomość tego, czy deklarując się na coś mam ku temu przestrzeń, czy mam ku temu „czas”. Jeśli biorę cokolwiek na siebie mając świadomość, że nie wyrobię się to przypomina mi to, kiedy obiecywałem oddać pieniądze na czas, z góry wiedząc, że będę potrzebować uruchomić machinę manipulacji i brania na litość w sposób arcykombinatorski. Czyż Program nie pokazuję mi drogi do tego, żebym odzyskał twarz? Czy Krok Dziewiąty nie jest ostatecznym zaopiekowaniem się przeszłością? Dziś wiem, że zaniedbanie jest jedną z głównych krzywd, które czyniłem. Dbałem wyłącznie o siebie kosztem innych. Dziś staram się praktykować miłość i usługiwać innym w sposób zdrowy, czyli nie w sposób współuzależnieniowy. Kierować się dobrocią i uczciwością.

Prokrastynacja w zdrowieniu u mnie też miała miejsce, kiedy zamiast pracować nad Programem znajdowałem wiele rzeczy, których przedtem nie miałem czasu zrobić. Oczywiście odkładanie spraw na później jest w galerii moich wad obok zacnego egocentryzmu i wygodnictwa. W odpowiedzi na nią mam zasadę chęci i działania (dobra wola). To jest bardzo ciekawe doświadczenie, które pokazuje mi jak działa moja Siła Niższa i tak bardzo stara się odciągać mnie od tych praktyk, które mnie od niej uwalniają. Umieć poprosić o pomoc uznając swoją bezsilność to dwa pierwsze Kroki. Zdrowienie pozwala mi rozłożyć mój obraz samego siebie (najlepszego z najlepszych, bezbłędnego, idealnego, megazorganizowanego, najszlachetniejszego, tryskającego bezgraniczną dobrocią, serdecznego przyjaciela, który zawsze dobrowolnie pomaga nie licząc na nic w zamian) na części pierwsze i spojrzenie prawdzie prosto w oczy, zrobienie sumiennego obrachunku własnego siebie. Nazwanie moich słabości, moich zalet i nieudawanie przed samym sobą bycia kogoś kim nie jestem. Egocentryzm potrafi namieszać i ja sobie odpowiadam na to postawione pytanie, dlaczego odkładam coś na później, bądź w nieskończoność w ten sposób, że wracam do siebie z czynnego uzależnienia, gdzie wszystko było odkładane w nieskończoność, ba! dodawałem do tego, że „wyśpię się po śmierci”, a leżałem na kanapie i snułem jakieś marzeniowe fantazje o tym jak moje życie mogłoby wyglądać. Dziś kształtuję moje życie, podchodząc z pokorą, że nie kieruję nim, lecz staram się uczciwie nim zarządzać i określać w czym biorę udział. W życiu swoim straciłem twarz, zaufanie bliskich mi osób, którzy mieli świadomość ku temu, że nie można na mnie polegać. Usłyszałem od swojej matki, że prawdę mówię wyłącznie wtedy, kiedy się pomylę. Bardzo długo nad tym pracowałem i wiele wysiłku w zdrowienie włożyłem, żeby na to żeby swoją twarz odzyskać. Jest ona z blizną, świadczącą o tym, że zawsze do tamtego życia mogę wrócić, tylko po co? Dziś mogę odpowiedzieć sobie, że tamtego życia, tamtego obłędu, który doświadczyłem nie odkładam na jutro. Liczy się wyłącznie to jak zdrowieję dzisiaj i jaki grunt pod zdrowienie przygotowuję sobie na jutro. Reszta jest w opiece Siły Wyższej, która jest kochająca, czuła, mądra, dobra i pomocna. Działam, a efekty zawierzam. Na koniec również chciałbym dodać, że nie jest prokrastynacją zaplanowany odpoczynek, bądź uczciwie zrezygnowanie z czegoś i poinformowanie o tym drugą osobę. Bo tak naprawdę poczucie winy, to poczucie, gdy poleciałem sam ze sobą w kulki. To przygniata i zabiera życiu sens, bo nie ma nic gorszego niż obojętność wobec samego siebie i odstąpienie od brania odpowiedzialności. Życzę Wam odwagi pośród tej jesiennej aury, gdyż właśnie dzisiaj kształtujecie to właśnie dzisiaj, które będzie w przyszłości. Jeśli spróbujesz coś odsunąć w czasie, to zastanów się tak naprawdę jaki jest w tym „Twój udział” z Kroku Czwartego/Dziesiątego. Postrzegam to tak naprawdę jako złe paliwo, które generuje u mnie napięcie, jakiś podświadomy w trzewiach podszyty stan, który rozładowywałem w sposób szkodliwy (czyt. niezdrowieniowy).

2 myśli w temacie “Prokrastynacja

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: